Czwartek 17Plątek 18Sobota 19Niedzeia 20

Drodzy Bracia i Siostry
Rodziny Salezjańskiej,

Dzisiaj, urywek Ewangelii Marka zaproponowany przez Liturgię, przedstawia jeden z najbardziej wymownych epizodów życia Jezusa. Zechciejmy zobaczyć, jakie przesłanie bezpośrednie zostaje nam dane przez tę kartę Ewangelii i jaki związek znajdujemy z refleksją, która prowadzimy w tych daniach Duchowości Salezjańskiej.

Scena przedstawia nam Jezusa, w domu, otoczonego wielką ilością osób; pomimo tej pozycji niewygodnej może swobodnie przemawiać do tłumu, który pozajmował wszystkie pomieszczenia, włącznie z samym wejściem. W pewnym momencie, wśród wrzasku kobiet, wyzwisk mężczyzn, w zdziwieniu i strachu z powodu tego co się dzieje, niespodziewanie… sufit, najprawdopodobniej ze słomy i gliny, otwiera się i wszystkie kawałki gruzu rozsypują się po całym pokoju. Wszyscy podnoszą wzrok z przerażeniem i widzą łoże, na którym leży chory człowiek, który powoli zbliża się do miejsca w którym był Jezus. Jedynym, który zachowuje spokój i nie daje się ponieść krzykowi i panice jest właśnie On… Jezus nie dziwi się chaosowi, jaki wytwarza się wokół Niego. Raczej jest pełen podziwu dla wiary tych osób, które, po przemyśleniu w najmniejszych detalach planu, po przemyśleniu sposobu dojścia ich chorego krewnego do tego domu, szukają w Jezusie nosiciela Słowa zbawienia, Mesjasza. A paralityk? Widzi się go milczącego i nieruchomego, więcej unieruchomionego w tej niezwykłej pozycji… Jest chorym fizycznie, ale w duchu jest zdrowszym od wszystkich innych, którzy okupują ten dom! Choroba nie przeszkadza mu dostrzec w Jezusie swojego Zbawiciela i Syna Bożego, oraz złożyć swą nadzieję w Nim, nawet w okolicznościach grzechu.

Wbrew oczekiwaniom wszystkich, Jezus go uwalnia od zła najbardziej dokuczliwego, które może niszczyć człowieczeństwo, to jest grzechu, i to z pewnością cieszy biednego paralityka, który nawet nie prosił o uzdrowienie od złego (wystarczyło mu zobaczenie Jezusa). „Synu, twoje grzechy, są ci odpuszczone”. Usłyszeć takie stwierdzenie mu wystarczyło. Niemniej jednak są i tacy, którzy wątpią. W rzeczywistości taka wątpliwość faryzeuszy i uczonych w Piśmie nie jest bez uzasadnienia: władzę odpuszczania grzechów dla Pisma należała tylko do Boga.
Odpowiedź Jezusa: „Cóż jest łatwiej: powiedzieć do paralityka: odpuszczają ci się twoje grzechy, czy też powiedzieć: Wstań, weź swoje łoże i chodź? Oto.. z tych dwóch rzeczy, co jest łatwiejsze? Na pewno nie odpuszczenie grzechów! Dlaczego? Odpowiedź jest prosta: ponieważ kto odpuszcza grzech musi koniecznie znać uczucia, jak również stan ducha, ewentualny żal, wewnętrzną skruchę i to jeszcze w zainteresowanym, a kto może mieć taką znajomość jak nie Bóg tylko?
A nawet jeśli Jezus następnie uzdrawia paralityka, to czyni to ponieważ chce pokazać, że jest o wiele łatwiej dokonać uzdrowienia niż przebaczyć grzech. I jeszcze, jeśli Jezus pokazuje, że jest zdolny do dokonania uzdrowienia w ciele chorego, to dlatego, aby pokazać, że On może dokonać takiego samego uzdrowienia w duchu człowieka. Dlatego przebacza grzech w sposób prawny, pokazują , że jest Synem Bożym.

Ta Ewangelia jest więc przede wszystkim zaproszeniem do przyjęcia Jezusa w wierze jak Tego, który może nam ofiarować uzdrowienie wewnętrzne i dać pełnię życia.

Podczas tych „Dni Duchowości Salezjańskiej” rozważamy temat wychowania. Ksiądz Generał zaprosił nas do odnalezienia naszego zaangażowania wychowawczego z sercem Księdza Bosko. Co nas porusza w tym naszym powołaniu” Pragnienie pełni życia naszej młodzieży. Czego się oczekuje od nas wychowawców chrześcijańskich z sercem księdza Bosko…? Prowadzić młodzież do Jezusa Chrystusa, dawcy pełnego życia, wolności wewnętrznej od grzechu. Oto ten sam epizod uzdrowienia, o jakim czytaliśmy i który rozważaliśmy staje się pewnego rodzaju ikoną naszego działania wychowawczego. Rzeczywiście, osoby tego ewangelicznego wydarzenia mogłyby przedstawiać dobrze z punktu widzenia symbolicznego to co przydarza się protagonistom procesu wychowawczego.

Paralityk jest niesiony na noszach i nie jest w stanie wykonać żadnego ruchu. Nieruchomy i bez słowa jest tam, gdzie oczekuje wybawienia. Nie tylko w ciele, ale także w duchu. Ten paralityk może być widziany jako obraz naszych chłopców, naszej młodzieży. Ilu z nich jest sparaliżowanych przez ich trudności wewnętrzne i zewnętrzne! Ilu czeka, aby ktoś ich zrozumiał, ktoś im pomógł, ktoś ich wyzwolił.

Cztery osoby , które niosą paralityka, są tymi, które mu współczują, które solidaryzują się z nim. Nie poddają się wobec trudności, znajdują nowe rozwiązanie, aby dopiąć swego. Te osoby mogą być obrazem tych, którzy są prawdziwymi wychowawcami. Osoby solidarne z człowieczeństwem i z życiem młodzieży. Oni się nie poddają: chcą prowadzić swoją młodzież do życia.
Paralityk zostaje spuszczony do wnętrza domu. To dom w sposób wyjątkowy jest miejscem Rodziny, a więc własnej prawdziwej tożsamości, miejscem życia. I w centrum tego domu jest On, Pan życia, Jezus. Pomyślcie, jak również my jesteśmy powołani do „zaniesienia do wnętrza domu” nasza młodzież. „Wewnątrz domu” oznacza wewnątrz najprawdziwszych doświadczeń, wewnątrz najbardziej ludzkich doświadczeń, wewnątrz doświadczenia „boskiego” głębokiego poznania Jezusa. On jest zawsze w naszym domu, aby przywrócić wszystkim pełnię życia i tożsamości.

Uzdrowienie z grzechu przedstawia odzyskanie głębokiej godności dziecka Bożego. Tak dla nas, jak i dla naszej młodzieży. Jest to doświadczenie uzdrowienia i najpełniejszej wolności. Odnalezienie odnowionego życia w znaku Łaski.
Mówi się o Paralityku: wstał, wziął swoje łoże i poszedł… spełnia to co mówi Jezus i niesie on swoja przeszłość (swoje łoże) jako drogocenna pamiątkę spotkania z Tym, który go zbawił. Czyż nie jest tak dla wielu młodych, którym pomogliśmy? Zabierają pamięć swoich ciężkich doświadczeń, ale przede wszystkim radość, że zostali uzdrowieni, ponownie umotywowani w swoim życiu. Przeszłość staje się więc znakiem i miejscem wdzięczności.
I do tej wdzięczności dołącza się tłum. Ten tłum, który przeszkadzał w dostępie do domu gdzie był Jezus, teraz staje się zgromadzeniem, które uwielbia i wychwala Jego działanie.

To my znowu dziękujemy Panu życia. On włączył nas w powołanie salezjańskie, aby być nosicielami życia, abyśmy mogli kochać każdego młodego człowieka w trudnościach, przede wszystkim tego najbiedniejszego i bezbronnego, najbardziej doświadczonego przemocą w jego prawach. On poprzez Księdza Bosko dał nam oryginalny styl wychowawczy inspirowany miłością, zrozumieniem, nadzieją bez końca złożona w Bogu, którego pragnieniem jest zawsze „zbawienie człowieka”.

Oto dlaczego nasze uwielbienie. Oto motyw naszej radości.

Rzym, 18 stycznia 2008-01-17

Don Adriano Bregolin
Wikariusz Księdza Generała

Dziś wideotrzymać

Dziś fotografie