Czwartek 17Plątek 18Sobota 19Niedzeia 20

Uprzedzać: wybór możliwy?

Kiedy poproszono mnie o tytuł mojej konferencji spontanicznie przyszło mi do głowy słowo „Prewencyjność (Zapobiegliwość): przyszłość możliwa”. Rozważając nad tym, doszłam do wniosku, żeby dołączyć znak zapytania: „Uprzedzać: wybór możliwy?”.
Wiązanka Księdza Generała i Encyklika Papieża Benedykta XVI na temat Nadziei wydają się wzmacniać to wyrażenie.
Mówić dzisiaj o wyborach, które czynią bardziej wiarygodną przyszłość nie jest łatwo, ponieważ szybkość z jaką następują po sobie chwile obecne wydaje się utożsamiać przyszłość z tym czym żyjemy w danej chwili.
Wydawało mi się rzeczą ważną „przyjrzeć” się niektórym terminom, jakich nieustannie używamy.
Z ciekawością weszłam w internet, aby zobaczyć czy mi coś zasugeruje: poszukiwałam tych słów:prevenire – preveniente – preventivitá (uprzedzać – uprzedzający – prewencyjność)
I znalazłam, że:
- prevenire (uprzedzać) = wydaje się być związanym ze zdrowiem (nowotwór), pożarami, z przemocą, nieszczęściami klimatycznymi, internet…
- preveniente (uprzedzający) = jest w odniesieniu do konstrukcji („ten, który buduje jako pierwszy”) – do łaski Bożej (który przychodzi do nas jako pierwszy)
- preventivitá (prewencyjność) = ogólnie jest związana ze „stylem wychowawczym lub sztuką wychowania w sensie pozytywnym”.
Odnośnie terminu wychowanie/wychowywać wolałam odnieść się do Księdza Bosko, do bogactwa naszej tradycji salezjańskiej i do osobistego doświadczenia, jakie każdy z nas pogłębił.
Pomyślałam o tylu młodych ludziach, których spotykam w różnych częściach świata, o wychowawcach znanych ze spotkań na poziomie międzynarodowym Narodów Zjednoczonych, o członkach Rodziny Salezjańskiej, którzy w wielu krajach dokonują w sposób prosty rzeczy wielkich i znalazłam myśl przewodnią:
aby uprzedzić (per prevenire) nowotwory, klęski, jakie mnożą się na poziomie światowym potrzeba być uprzedającym (prevenienti) czyli budować jako pierwsi w młodzieży, jaką spotykamy, zaufanie we własne możliwości dobra i pomagać jej w uwierzeniu, że jest możliwe dla wszystkich budowanie przyszłości pięknej. I trzeba to robić tymi metodami, które mówią, że jest serce, które kocha i jest pozytywne spojrzenie na rzeczywistość.

Wiązanka Księdza Generała podkreśla piękno tego stawania się współpracownikami Boga we wzroście ziarna życia na dobrej ziemi. Wydają mi się bardzo wymowne wyrażenia, które robią odniesienie do „Tego ‘dzisiaj’ Jezusa [który] kontynuuje w naszym posłannictwie wychowawczym”, wzywając nas do istoty naszej misji jako posłani do młodzieży, aby głosić jej nowość życia jakie Jezus nam ofiaruje, dla jego promowania i rozwijania poprzez wychowanie, które wyzwala młodych i ubogich z ucisków, jakie przeszkadzają im w poszukiwaniu prawdy, otwarciu się na nadzieję ,które przeszkadzają życiu z sensem i radością, budowaniu własnej wolności”.
To jest możliwe, kiedy wierzy się w wychowanie jak Ksiądz Bosko, kiedy potrafi się postawić na pozytywne możliwości , jakie każdy młody człowiek ma w sobie, wtedy z czynności wychowawczej czyni się doświadczenie duchowe i promuje się prawa młodocianych.
Jest to możliwe, kiedy stajemy się promotorami nadziei.
Kiedy mówię publicznie wymieniając spotykane małe, codzienne gesty solidarności, czytając świadectwa zwykłych ludzi, którzy walczą o pokój, o rozwój, o prawa najsłabszych, obserwuję, że na twarzach od razu pojawia się skupienie i wzrok się zapala, ponieważ są to tematy, które dotykają głębi, odpowiadają na pragnienie nadziei w lepszym świecie.
Przeżywamy dzisiaj sytuacje, które pozwalają nam doświadczyć naszej bezradności albo, które wyzwalają w nas taką kreatywność, o której nie myśleliśmy że jest w nas.
Mówiono nam tak wiele o zgorszeniu głodu, ubóstwa, które osiągnęły zawrotne liczby, o problemach związanych z bezpieczeństwem, o agresji w życiu, o słabości procesów demokratyzacji, że to wszystko sprowadziło się do pojęć odległych i pustych w odniesieniu do konkretnych sytuacji, które dotykają nas z bliska i w których również my mamy coś do powiedzenia i do zrobienia.
Sytuacja aktualna dotyczy nas wszystkich: chodzi o wyzwanie, które polega na promowaniu i umacnianiu tego wszystkiego co jest pozytywne w świecie i zwalczaniu tego co rani, niszczy i zabija człowieka.
Spotykamy i towarzyszymy młodym wszystkich kategorii, z możliwościami właściwymi ich wiekowi, z ich lękami i niepewnościami co jest również owocem uwarunkowań jakie rzeczywistość przedstawia: co oznacza dla nas ‘stawiać na ich pozytywne możliwości’?
Czy rezultat naszego działania wychowawczego pomaga im w dojrzewaniu doświadczenia duchowego? Co może oznaczać dla nas promowanie i wychowanie praw człowieka młodego, tego najsłabszego?
Może przywrócimy ważność prewencyjności jeśli pomyślimy o pozbawieniu znaczenia terminów powszechnie używanych, jakie obserwujemy dzisiaj.
Wychowuje się w miarę jak się rozumie, że wychowanie oznacza ‘umiejętność interwencji’, ‘umiejętność stworzenia warunków, które pozwalają drugiemu wzrastać na miarę możliwości jakie Bóg dał każdemu.
Każdego dnia w środkach komunikacji miejskiej jestem w kontakcie z ludźmi udającymi się do pracy. Słucham ich rozmów, które zawsze dotyczą trosk ekonomicznych i ciężaru życia w dzisiejszym społeczeństwie, które zagraża osobistemu i wspólnotowemu bezpieczeństwu. Za każdym razem myślę o tym jaki wpływ takie rozmowy mają na młodych: nadzieja na przyszłość? Radość wzrastania i możliwość wchodzenia w relacje z drugimi? Jaka nasza postawa i działania w sytuacjach, które nieustannie stawiają w centrum problemy związane z tematem bezpieczeństwa?

Co Rodzina Salezjańska proponuje dla zwiększenia uwagi na młodzież najbiedniejszą?
Czy mamy nowe znaki, które odpowiadają na tematy relatywnie nowe, jakie historia nam stawia? Czy potrafimy wpływać na instytucje, aby szanowały praw najsłabszych? Czy mamy coś do powiedzenia odnośnie pokoju, praw człowieka?

Na ile znam, mogę powiedzieć, że tak.
Każdy z nas może być dzisiaj promotorem nowości w ruchu , którego nie zawsze jesteśmy świadomi, dając świadectwo bycia znakami i nosicielami miłości Boga dzisiaj. Myślę o kobietach spotkanych w Indiach, w Ekwadorze, które z dumą pokazują ci jak bardzo są zdolne do stworzenia na poziomie małych przedsięwzięć, tego co znaczyła solidarność, jaka wytworzyła się wśród nich i możliwość poczucia się promotorkami rozwoju tam gdzie żyją.
Myślę o wszystkich dzieciach, które dzięki wsparciu na odległość mogą żyć godnie i z nadzieją na lepszą przyszłość. Razem z nimi myślę o wszystkich osobach, które odkryły daleki kraj dzięki obliczu dziecka, tworząc mosty solidarności, które są większe niż ich ofiary.
I myślę o tysiącach młodzieży, do której docieramy poprzez propozycje wolontariatu, a która potrafi przyjmować życie w nadziei, pomagając innym młodym marzyć o lepszej przyszłości.
Myślę o inicjatywach, które podejmujemy i do których włączają się z entuzjazmem: projekt „Dobra Wspólne i Młodzież: dziedzictwo, które należy strzec” zgromadził młodych różnych kontynentów, aby się spotkać dla rozważenia dziedzictwa otrzymanego z przeszłości i odpowiedzialności wobec przyszłości jeśli idzie o planetę Ziemię oraz uznania istnienia drugiego człowieka.
Myślę o odwadze Instytutu chcącego Biura lub Centrum Praw Człowieka w Genewie w momencie, w którym osoba ludzka coraz bardziej zostaje sprowadzona do wymiaru statystyki, Biuro, które miałoby być znakiem nadziei tego wszystkiego co robi się w obronie, w promocji praw dzieci, młodzieży, kobiet (w ramach Rady praw człowieka, koordynacji organizacji pozarządowych, katolickich…).
Mówi się wiele o ‘zagrożeniu brakiem miłości’ dzisiaj: widzę, że stwierdzenie jest ważne, jeśli dokonuje się ogólnego odniesienia do problemu kulturowego i medialnego, zmienia się (i to bardzo) jeśli odnosimy się ko konkretnej osoby. Każdy z nas miałby coś do opowiedzenia o potrzebie i zdolności miłości obecnej w osobach, które spotykamy, o potrzebie ‘życia’ wyrażanej krzykiem młodzieży.
I lepiej rozumiemy do czego nas wzywa bycie znakami i nosicielami jego Miłości.

Dokonywać refleksji nad tym co realizujemy obecnie oznacza aktualizowanie systemu prewencyjnego dzisiaj… prewencyjność według stylu salezjańskiego staje się postawą nie w rzeczach, które należy czynić, ale w postawie życia, w sposobie widzenia rzeczy (nigdy nie katastroficznie), w sposobie przeżywania rzeczywistości wiedząc, że Bóg idzie z miłością w tym świecie i poprzez nas, aby dawać życie. Nasza rzeczywistość wewnętrzna cierpi razem z innymi, cieszy się z innymi i daje nam radość życia, czyni szczęśliwymi z tego kim jesteśmy i z robienia tego co robimy.
Każdy z nas posiada doświadczenie, że kiedy chce się dobra, to stara się to osiągnąć zanim ktoś drugi znajdzie się w sytuacji trudnej… buduje się w drugim pewność, że jakkolwiek by było, to jest ktoś, kto wierzy w nas i to daje nadzieję na lepszą przyszłość.

Spontanicznie przychodzi mi na myśl w tym momencie list napisany przez Ligi’ego, młodzieniec 23 lata, który pełni służbę w strukturach międzynarodowych VIDES. (sytuacja opisywana ustnie) „Pierwszy raz, kiedy postawiłem nogę w VIDES byłem tylko zagubionym chłopcem, który poszukiwał drogi by nią pójść i często znajdowałem ją zamkniętą już na początku. Nigdy nie wierzyłem, że VIDES stanie się pomostem, który doprowadzi mnie dotąd, gdzie jestem teraz: dzięki VIDES zrozumiałem mój kierunek zawodowy, który staram się udoskonalać…”
Stawiam go jako przykład wielu młodym ludziom, którzy przejawiają takie same trudności: znalezienie sensu własnego życia, poczucie się odpowiedzialnym za nie również w stosunku do drugich.
Tu jest wielki zastaw, o który nam chodzi: potrafić obudzić w młodzieży, w jakiejkolwiek sytuacji żyje, w jakichkolwiek warunkach przeżyła możliwość dobra, które każdy niesie wewnątrz, aby mogło owocować.
I jest rzeczą naglącą dzisiaj jest myślenie o jednym z praw głównych młodzieży: wzrastać jak ziarno rzucone w ‘dobrą ziemię’, przeznaczone do wydania obfitych plonów dla budowy królestwa Bożego.

Dziś wideotrzymać

Dziś fotografie